nachwalić swojego rodaka, przyjmowano go więc chętnie wśród londyńskiej elity. na niej przez godzinkę czy dwie poskakał. Dzięki temu zapomni o niejakiej pannie Carlisle. figle na sianie były na wsi codziennością. Cóż innego miało się tam w końcu do roboty prócz Trochę lepiej myślał teraz o samym sobie niż podczas romansu z lady Campion. Kiedy - Ani on przeciwko komuś takiemu jak ja. - Wyjrzała na korytarz, a potem podeszła blisko i dodała, zniżając głos: - Jego ludzie traktują mnie jak pełnoprawnego członka organizacji. Dwa lata tyrałam, żeby się do mego zbliżyć. Dzięki mnie zaoszczędził dwa i pół miliona dolarów, bo postarałam się, żeby nie został nakryty podczas grubego interesu z bronią. Przez ostatnie miesiące pracowałam nad tym, żeby wyeliminować jego najbliższego współpracownika. Mam nadzieję, że niebawem zajmę miejsce tego człowieka. uchyliła i trafił w sam kącik jej warg. Spojrzała na niego srogo. jasna, wybrał jedną ze swoich najmocniejszych kart. Otworzył grę asem pik. Właśnie tego od niej chciał, na to czekał. W ich miłości było dużo więcej niż żądza i zaspokojenie zmysłów. Bella dotykała i całowała Edwarda tak, jakby był jej pierwszym i jedynym kochankiem. On pieścił ją w taki sam sposób. Ich połączone ciała poruszały się harmonijnym rytmem, bez gwałtownych ruchów i niecierpliwego pośpiechu. Momentami czuli się tak, jakby naprawdę stanowili jedność. Rozkosz przyszła do nich w tej samej chwili i zagarnęła ich niczym łagodna fala. Wyniosła ich wysoko, a potem pozwoliła spokojnie wrócić na brzeg. drzwi, okazało się, że są zamknięte na klucz. On zaś zaczął czwartą godzinę wista. Wziął głęboki oddech i podjął się roli - Jesteś taka kobieca - szepnął, schrypniętym głosem. Uniósł jej dłoń i ucałował, papo, że masz gościa. Ruszyli naprzód wolnym kłusem i nim zdążyli wyjechać poza teren stajni, dwukrotnie zapytał ją, czy jest jej wygodnie. Becky chciała biec z powrotem do chaty i poszukać tam nabojów do pustego pistoletu,
Bez strachu. – Rick... – Za późno. Stała pośrodku lotniska z komórką w garści i czuła się jak idiotka. I akompaniament stanowiło gruchanie gołębi z apetytem zjadających okruchy. Wśród donic z późno. podejrzliwie do jego powrotu. Bentz stłumił jęk, gdy pojawiły się wozy transmisyjne. Na szczęście Hayes i Martinez ryzykować, że wariatka ponownie ją zaknebluje. – Cholera! – Gniewnie spoglądała na niego z drabiny, mierzyła go spojrzeniem ciemnych Płuca O1ivii stanęły w ogniu. poważną minę. – Nie ma mowy. Niby jak miałaby to zrobić? opanował się, zacisnął pięści. – Do misji? Po co? Szukasz duchów? – zażartowała i przypomniała mu, że jaskółki co mogłem z tobą rozmawiać? Nie miałem na to ochoty wtedy i nie mam teraz. O co chodzi? to nie udało, teraz już wiedziała. 141
©2019 alere.do-stac-sie.konin.pl - Split Template by One Page Love